Jak-23

"Flora"


 Pierwsze oględziny przeprowadzone przy "Florze" napawały nas obawami. Samolot był wymalowany przez wojskowych mechaników nazwyklejszą chyba srebrzanką i jego wygląd pozostawiał wiele do życzenia. Brakowało kilku blach, a niektóre były strasznie pogięte.
Jeszcze więcej obaw pojawiło się w trakcie remontów prowadzonych na samolotach Jak-11 i Jak-17. Strasznie namęczyliśmy się zdzierając kolejne warstwy farb z tych dwóch maszyn. O dziwo - okazało się, że na ostatnim samolocie była położona tylko jedna, cieniutka warstwa rzeczonej srebrzanki.

Pierwsze prace zaczęły się jeszcze w sierpniu. Razem z Czarkiem oczyściliśmy w ciągu dwóch, trzech godzin górne powierzchie skrzydeł i to nie specjalnie się męcząc. Kolejne prace związane z usuwaniem powłoki lakierniczej posuwały się w przerwach prac nad "Agatą". Najwięcej pracy trzeba było poświęcić przy usuwaniu szachownic i numerów oraz napisów eksploatacyjnych.Tych ostatnich jest na szczęście bardzo niewiele.

Kiedy już oczyściliśmy cały samolot, oczom naszym ukazał się całkiem inna maszyna. Zdarta farba ukrywała piękną, walcowaną blachę i wspaniałe linie nitów. Na dodatek władze Muzeum Lotnictwa odniosły się pozytywnie do koncepcji pozostawienia samolotu w naturalnej barwie metalu. W trakcie dalszych konsultacji ustalono, że szczyt statecznika pionowego powinien być pomalowany na niebiesko, a nie tak jak było dotychczas.

W trakcie dalszych czynności otrzymaliśmy wiadomość, że udało się kupić ogumienie, które należało wymienić - chodziło o opony podwozia głównego. Teraz przyszło kolej na polerowanie powierzchni samolotu. Szczęśliwie udało załatwić maszynę do polerowania, bo inaczej nie wyobrażam sobie wykonywania tego procesu ręcznie w szczególności pod skrzydłami i kadłubem.

Kiedy tylko otrzymaliśmy nowe opony, zabraliśmy się do ich zmieniania i to zarówno w Jaku-23, jak i w "Agacie". Potem trzeba było już "tylko" nałożyć znaki rozpoznawcze, numery taktyczne i zabezpieczyć samolot lakierem bezbarwnym. Jak się okazało najprościej było wykonać dwie pierwsze czynności. W trakcie malowania lakierem bezbarwnym poziom frustracji i agresji rósł w postępie geometrycznym, a elokwencja zjechała na łeb na szyję...

Jednymi z ostatnich prac jakie wykonywaliśmy, było podmalowanie drobnych elementów w kabinie pilotów, oraz montaż działka NR-23, które jak się okazało wcale nie ma wystawać poza kadłub, lecz ma być w nim całkowicie schowane. Po kilku rozmowach z P. J. Hofmanem ustaliliśmy, że cały element jest rurą ogniową. Na koniec pozostał jeszcze montaż brakujących elementów poszycia płatowca, napisy eksploatacyjne i fajrant:)
Prace renowacyjne nad tą maszyną były prowadzone już późną jesienią i aura czasami dawała nam ostro w kość, co można zobaczyć na zdjęciach.

Chcieliśmy wyrazić podziękowania dla Firmy ModelMaker z Kołobrzegu za opracowanie szablonów z napisami eksploatacyjnymi i Firmie Paastella za wycięcie masek i ich dostarczenie do Muzeum Lotnictwa - bez Waszej pomocy ten samolot nie był by taki jak jest:)

 Zapraszam do galerii..