Radom 2007
X Ogólnopolski Konkurs Modeli Kartonowych i Plastikowych
Radom - 26-27 maja 2007
Na wyjazd do Radomia zdecydowaliśmy się praktycznie zaraz po ukazaniu się informacji o konkursie. I choć konkurencja w konkursach była spora, bo znacznie bliżej odbywał się w tym samym czasie podobny Konkurs w Będzinie-Grodźcu, to jakoś Radom przeważył.
Do Radomia pojechaliśmy we czterech, wioząc też modele tych, co nie jechać z nami nie mogli. Po drodze Mateusz uzupełnił muzyczne wykształcenie o znajomość epoki "FlowerPower", choć przesłanie "make love not war" ma się, mówiąc najoględniej - nijak do naszych zainteresowań ;)
Przez Radom przemknęliśmy błyskawicznie, prowadzeni jak "za rączkę" od wjazdu do celu przez kol. Kopajta. Celem okazał się Dom Kultury, w którym był konkurs i wystawa, a zarazem nasza baza noclegowa i nie tylko. Na miejscu czekały na nas przygotowane namioty typu "Holiday Inn" ;), doskonała kuchnia, no i przede wszystkim modele, modele, modele...
Już na wstępie rzucał się w oczy - jak dla mnie "naj naj naj" Konkursu - Bismarck w wykonaniu Tomka Guza. Widzieć go na żywo (Bismarcka, nie Tomka ;) to było naprawdę spore przeżycie. Ustawiony w kącie sali stał się przedmiotem małej adoracji, a westchnień zebrał na pewno więcej niż choćby "Przemineło z wiatrem" za swoich najlepszych czasów ;)
Inne modele też potrafiły przykuć uwagę na długie chwile. Podział na plastik/karton był wśród ogladających praktycznie niezauważalny, chyba, że podział ze względu na podziałkę modeli. Co ciekawe - wiele "swoich" modeli (Hayate Czarka, czy Catalinę Jacka Calińskiego) widzieliśmy po raz pierwszy na żywo.
Po rozłożeniu modeli Szanowna Komisja (w skład której wchodziła większość obecnych :) zabrała się za ocenianie modeli, a pozostała część odpoczywała roztrząsając jakże ważną życiową zagadkę - na jaki temat pisał pracę dyplomową Hans Kloss, gdy mieszkał jeszcze w Kłajpedzie :) Cóż - rozwiązanie znajdę pewnie oglądając po raz kolejny całą serię. Okazało się, że po kilkunastu (kilkudziesięciu??) obejrzeniach serialu mam wciąż braki w wiedzy na temat agenta J23 :)
Wieczorkiem zasiedliśmy do modelarskiego grilla, coby poznać się jeszcze lepiej, zadzieżgnąć więzy przyjaźni i pogadać o wszystkim i o niczym, jak to zwykle na takich imprezach się dzieje.
Dzień drugi to już powolne pakowanie, ponowne oglądanie modeli, mała giełda modelarska, znowu oglądanie modeli i tak aż do ogłoszenia wyników. Myślę, że punkty i miejsca przypadły do gustu wszystkim, a już na pewno nagrodzonym. U nas "jak zwykle" najwięcej "blaszek" zgarnął Jacek Caliński. Reszta też nie miała powodów do narzekań. Tak bardzo, że już wstępnie zarezerwowaliśmy miejsca noclegowe na przyszły rok.
A to również dlatego, że Organizatorzy naprawdę stanęli na wysokości zadania i spotkanie bardziej przypominało zjazd starych, dobrych znajomych niż konkurs. I za to jeszcze raz duże brawa i serdeczne podziękowania!